Poniżej jest e-mail, który na tę listę wysłałem (z minimalną redakcją). Odnoszę się w nim do wątków z listy i nie wszysto może być zrozumiałe, ale zdecydowałem się je zostawić dla autentyczności.
"Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom oraz wszystkim swoim przełożonym."
Trafia
do mnie to, co napisał Aleksander Kamiński na temat karności (patrz
link wyżej). Widzę w jego tekście nakaz wytrwałości, determinacji,
wysokiej jakości pracy, dążenia do kończenia spraw, a nie zostawiania
ich odłogiem. To wymaga charakteru i samozaparcia. Wyrzucenie tych cech z
harcerstwa przekreśli jego sens. A jednak i zespół, i mój hufiec, i ja
wykreśliliśmy ten punkt ze swoich wersji PH. Oszaleliśmy? Nie.
Nie
wiem czy mogę mówić za wszytkich, ale mi osobiście nie odpowiada
charakter tego punktu. Widzę w nim wojskowy dryl i dyscyplinę -
"posłuszność", "karność" - a nie pracę nad swoim charakterem. A ja nie
chcę i nie potrzebuję, by moi harcerze byli mi posłuszni. Chcę, żeby
mnie słuchali, przemyśleli i wymyślili swoje. Żeby myśleli o tym co i
dlaczego robią. Wiadomo, że w pewnych granicach, ale wg mnie nie musimy
ich stawiać jawnie w PH.
Oczywiście, z powodu mojego
podejścia miałem w drużynie mnóstwo problemów. Musiałem spędzać nieraz
długie dyskusje nad każdą rzeczą, którą trzeba było zrobić w obozie: od
przyniesienia papieru toaletowego, przez naciągnięcie namiotu,
opróżnienie śmietnika, złożenie munduru. Pewnie, że czasem wszyscy
gadali i gadali, żeby czegoś nie zrobić ;-) Mam jednak poczucie, że
przez to zaczynali rozumieć co i po co jest potrzebne - np. dlaczego
ktoś musi pójść na służbę do kuchni, a inni będą mieli wtedy zajęcia.
Może po prostu za mało się z młodymi gada po co mają robić to, co
dorośli każą? Może traktujemy ich jak małe dzieci, a nie widzimy w nich
dorosłych? Luźne, otwarte pytania.
Nie mam
ogólnozwiązkowego oglądu sytuacji, ale strzelam, że
większość drużynowych łączą z ich harcerzami bliskie i serdeczne relacje
oparte na zaufaniu. Że drużynowy jest dla nich liderem, przyjacielem,
starszym bratem, który prowadzi, a nie kierownikiem, który rozkazuje - i
trzeba karnie wykonać to, co powie.
Obecny punkt nie
sugeruje karności wewnętrznej, o której pisze Kamiński. Mógłby, a może
nawet powinien, bo to ona byłaby prawdziwą wartością - nie ślepe
posłuszeństwo. Porozmawiajmy więc o tym, jak można lepiej oddać tę cechę
w Prawie.
Właśnie. Nie traktujcie stanowiska
Mokotowa, jako prawdy objawionej - że takie ma być PH kropka w kropkę i
już. Najważniejsza rzecz, jaką chcieliśmy przekazać, to byśmy pisali
nowe Prawo startując od wartości. Spróbowaliśmy i wyszło nam takie
Prawo. Gdybyśmy posiedzieli nad nim rok więcej, pewnie byłoby lepsze,
ale deadline'y goniły, a bez wersji PH jakoś tak goło.
Mieliśmy dużą obawę, bo propozycja Zespołu była dla nas nie do przyjęcia i baliśmy się, że dyskusja w ZHP zamieni się tylko w festiwal lajkowania takich lub innych sformułowań w PH (trochę tak jest skonstruowana ankieta Zespołu). A to - i tu zgadzam się z Januszem - poważna sprawa i nie można tak na szybko. Nikt też nie powiedział, że cała dyskusja nie skończy się tak, że w sumie to obecne PH jest najlepsze i zamykamy temat na kolejne lata. Ale ta dyskusja będzie super wartościowa - na pewno u nas jest, bo brali w niej udział ludzie na co dzień pracujący z PH. Sam widzę, że moje podejście do pracy z PH ewoluuje.
Mieliśmy dużą obawę, bo propozycja Zespołu była dla nas nie do przyjęcia i baliśmy się, że dyskusja w ZHP zamieni się tylko w festiwal lajkowania takich lub innych sformułowań w PH (trochę tak jest skonstruowana ankieta Zespołu). A to - i tu zgadzam się z Januszem - poważna sprawa i nie można tak na szybko. Nikt też nie powiedział, że cała dyskusja nie skończy się tak, że w sumie to obecne PH jest najlepsze i zamykamy temat na kolejne lata. Ale ta dyskusja będzie super wartościowa - na pewno u nas jest, bo brali w niej udział ludzie na co dzień pracujący z PH. Sam widzę, że moje podejście do pracy z PH ewoluuje.
Teraz
bardziej personalnie. Zaskakuje mnie to, co piszesz, Janusz. Bronisz,
krzyczysz, pouczasz - wszystko w bardzo mało strawnej formie. Osobiście
mam duży dysonans, bo uczyłem się prowadzić drużynę na tekstach HR'a i
KPW, jaram się zdjęciami z obozów leśnych, a tu takie przykre, mało
instruktorskie słowa. Efekt jest tylko jeden: okopanie stron na
stanowiskach. Z takim podejściem nikt niczego nie zyska w tej dyskusji. A
przecież można inaczej.
Sam napisałeś, że chciałbyś
inaczej napisanego Prawa, ale nie widzisz osoby, która by to potrafiła.
Nie dziwię się - to cholernie trudna sprawa, no i co za
odpowiedzialność! Niemniej, są instruktorzy, którzy chcą wyrazić idee
harcerskie nowym językiem, albo inaczej rozłożyć akcenty. Nikt nie chce
rozwalać idei harcerstwa, serio. Chcemy przede wszystkim uporządkować
sprawy Boga, abstynencji alkoholowo-tytoniowej i inne - ważne dla nas.
Poszukajmy punktów stycznych w naszym wyobrażeniu o harcerstwie. Ja na swoim blogu zaproponowałem, by pogadać o tym, jakie cechy uznajemy za kluczowe dla harcerza. Chętnie o nich pogadam, a jak to ustalimy, to PH się samo napisze. (Ok, nie samo, ale będzie łatwiej).
Poszukajmy punktów stycznych w naszym wyobrażeniu o harcerstwie. Ja na swoim blogu zaproponowałem, by pogadać o tym, jakie cechy uznajemy za kluczowe dla harcerza. Chętnie o nich pogadam, a jak to ustalimy, to PH się samo napisze. (Ok, nie samo, ale będzie łatwiej).
Jeszcze
słowo o punkcie "Harcerz chce wiedzieć więcej...". W moim odczuciu jak
ktoś czegoś chce, to się bierze do działania i robi. To automatycznie
oznacza dla mnie aktywną postawę. Zgadzamy się na pewno, że chodzi o
CZYN, albo i WYCZYN, a nie pustą deklarację.
I takiej chcę dyskusji: "widzę, że chodziło wam o to, ale użycie słowa >>chcieć<< może sugerować co innego, więc może lepiej użyć >>xyz<<". Można było tak napisać i wtedy twórczo uczylibyśmy się nie tylko rozumienia Prawa, ale i tego, że różni ludzie, różne rzeczy widzą w słowie pisanym - i dlatego tym bardziej trzeba nowe redakcje Prawa przegadać w szerokim gronie! (bo różne doświadczenia, kultura, język - wszystko). Fajnie, że ta lista żyje teraz tą dyskusją, wykorzystajmy to twórczo - jak zresztą wielu tutaj to robi - a na pyskówkę umówmy się na privy, albo na listę "Dowal!" ;-)
I takiej chcę dyskusji: "widzę, że chodziło wam o to, ale użycie słowa >>chcieć<< może sugerować co innego, więc może lepiej użyć >>xyz<<". Można było tak napisać i wtedy twórczo uczylibyśmy się nie tylko rozumienia Prawa, ale i tego, że różni ludzie, różne rzeczy widzą w słowie pisanym - i dlatego tym bardziej trzeba nowe redakcje Prawa przegadać w szerokim gronie! (bo różne doświadczenia, kultura, język - wszystko). Fajnie, że ta lista żyje teraz tą dyskusją, wykorzystajmy to twórczo - jak zresztą wielu tutaj to robi - a na pyskówkę umówmy się na privy, albo na listę "Dowal!" ;-)
Jeszcze o "Harcerz chce...".
Wcześniej
formułowaliśmy ten punkt, jako "Harcerz stara się..." i to mi nie
grało, bo ja cały czas słyszę od moich harcerzy "postaram się", a
odpowiadam im "nie staraj się - zrób!".
W każdym razie
zgadzamy się co do wartości - harcerz bierze się do roboty, a nie tylko
gada. Czyli wartością jest dla nas wytrwałość! Zapisuję hasło, jakie
następne?
Aha, tym bardziej zdziwiła mnie
krytyka, że - na ile pamiętam - tego hasła ("harcerka chce...") używała
już Jadwiga Falkowska, by wytłumaczyć harcerkom po co mają zdobywać
sprawności. Ok, kończę - i tak długo wyszło.
Czuwaj!
Kurson
PS: nie napisałem nic o rodzicach, ale posłuszeństwo rodzicom to też archaizm, który nie trafi do młodych. Lepiej by to był wzajemny szacunek, partnerstwo czy coś podobnego. Stawianie młodych ludzi w sytuacji: "musisz tak robić!" jest kontrproduktywne.
Czuwaj!
Kurson
PS: nie napisałem nic o rodzicach, ale posłuszeństwo rodzicom to też archaizm, który nie trafi do młodych. Lepiej by to był wzajemny szacunek, partnerstwo czy coś podobnego. Stawianie młodych ludzi w sytuacji: "musisz tak robić!" jest kontrproduktywne.