wtorek, 5 maja 2015

O karności, posłuszeństwie i "harcerz chce..."

Na harcerskiej liście dyskusyjnej "Czuwaj!" wiele osób pisze na temat Prawa, odnosząc się m.in. do stanowiska Mokotowa. Zachęcam do przeglądania i dołączania. To o tyle fajne miejsce, że zbiera druhny i druhów z innych organizacji, a wielość i różnorodność głosów jest porządana. Zapisać można się tutaj: http://listy.czuwaj.net/mailman/listinfo/czuwaj.

Poniżej jest e-mail, który na tę listę wysłałem (z minimalną redakcją). Odnoszę się w nim do wątków z listy i nie wszysto może być zrozumiałe, ale zdecydowałem się je zostawić dla autentyczności.

"Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom oraz wszystkim swoim przełożonym."

Kilka komentarzy do tekstu Janusza Sikorskiego (http://www.hr.bci.pl/articles.php?article_id=472).

Trafia do mnie to, co napisał Aleksander Kamiński na temat karności (patrz link wyżej). Widzę w jego tekście nakaz wytrwałości, determinacji, wysokiej jakości pracy, dążenia do kończenia spraw, a nie zostawiania ich odłogiem. To wymaga charakteru i samozaparcia. Wyrzucenie tych cech z harcerstwa przekreśli jego sens. A jednak i zespół, i mój hufiec, i ja wykreśliliśmy ten punkt ze swoich wersji PH. Oszaleliśmy? Nie.
Nie wiem czy mogę mówić za wszytkich, ale mi osobiście nie odpowiada charakter tego punktu. Widzę w nim wojskowy dryl i dyscyplinę - "posłuszność", "karność" - a nie pracę nad swoim charakterem. A ja nie chcę i nie potrzebuję, by moi harcerze byli mi posłuszni. Chcę, żeby mnie słuchali, przemyśleli i wymyślili swoje. Żeby myśleli o tym co i dlaczego robią. Wiadomo, że w pewnych granicach, ale wg mnie nie musimy ich stawiać jawnie w PH.
Oczywiście, z powodu mojego podejścia miałem w drużynie mnóstwo problemów. Musiałem spędzać nieraz długie dyskusje nad każdą rzeczą, którą trzeba było zrobić w obozie: od przyniesienia papieru toaletowego, przez naciągnięcie namiotu, opróżnienie śmietnika, złożenie munduru. Pewnie, że czasem wszyscy gadali i gadali, żeby czegoś nie zrobić ;-) Mam jednak poczucie, że przez to zaczynali rozumieć co i po co jest potrzebne - np. dlaczego ktoś musi pójść na służbę do kuchni, a inni będą mieli wtedy zajęcia. Może po prostu za mało się z młodymi gada po co mają robić to, co dorośli każą? Może traktujemy ich jak małe dzieci, a nie widzimy w nich dorosłych? Luźne, otwarte pytania.
Nie mam ogólnozwiązkowego oglądu sytuacji, ale strzelam, że większość drużynowych łączą z ich harcerzami bliskie i serdeczne relacje oparte na zaufaniu. Że drużynowy jest dla nich liderem, przyjacielem, starszym bratem, który prowadzi, a nie kierownikiem, który rozkazuje - i trzeba karnie wykonać to, co powie.
Obecny punkt nie sugeruje karności wewnętrznej, o której pisze Kamiński. Mógłby, a może nawet powinien, bo to ona byłaby prawdziwą wartością - nie ślepe posłuszeństwo. Porozmawiajmy więc o tym, jak można lepiej oddać tę cechę w Prawie.
Właśnie. Nie traktujcie stanowiska Mokotowa, jako prawdy objawionej - że takie ma być PH kropka w kropkę i już. Najważniejsza rzecz, jaką chcieliśmy przekazać, to byśmy pisali nowe Prawo startując od wartości. Spróbowaliśmy i wyszło nam takie Prawo. Gdybyśmy posiedzieli nad nim rok więcej, pewnie byłoby lepsze, ale deadline'y goniły, a bez wersji PH jakoś tak goło.

Mieliśmy dużą obawę, bo propozycja Zespołu była dla nas nie do przyjęcia i baliśmy się, że dyskusja w ZHP zamieni się tylko w festiwal lajkowania takich lub innych sformułowań w PH (trochę tak jest skonstruowana ankieta Zespołu). A to - i tu zgadzam się z Januszem - poważna sprawa i nie można tak na szybko. Nikt też nie powiedział, że cała dyskusja nie skończy się tak, że w sumie to obecne PH jest najlepsze i zamykamy temat na kolejne lata. Ale ta dyskusja będzie super wartościowa - na pewno u nas jest, bo brali w niej udział ludzie na co dzień pracujący z PH. Sam widzę, że moje podejście do pracy z PH ewoluuje.

Teraz bardziej personalnie. Zaskakuje mnie to, co piszesz, Janusz. Bronisz, krzyczysz, pouczasz - wszystko w bardzo mało strawnej formie. Osobiście mam duży dysonans, bo uczyłem się prowadzić drużynę na tekstach HR'a i KPW, jaram się zdjęciami z obozów leśnych, a tu takie przykre, mało instruktorskie słowa. Efekt jest tylko jeden: okopanie stron na stanowiskach. Z takim podejściem nikt niczego nie zyska w tej dyskusji. A przecież można inaczej.
Sam napisałeś, że chciałbyś inaczej napisanego Prawa, ale nie widzisz osoby, która by to potrafiła. Nie dziwię się - to cholernie trudna sprawa, no i co za odpowiedzialność! Niemniej, są instruktorzy, którzy chcą wyrazić idee harcerskie nowym językiem, albo inaczej rozłożyć akcenty. Nikt nie chce rozwalać idei harcerstwa, serio. Chcemy przede wszystkim uporządkować sprawy Boga, abstynencji alkoholowo-tytoniowej i inne - ważne dla nas.

Poszukajmy punktów stycznych w naszym wyobrażeniu o harcerstwie. Ja na swoim blogu zaproponowałem, by pogadać o tym, jakie cechy uznajemy za kluczowe dla harcerza. Chętnie o nich pogadam, a jak to ustalimy, to PH się samo napisze. (Ok, nie samo, ale będzie łatwiej).
Jeszcze słowo o punkcie "Harcerz chce wiedzieć więcej...". W moim odczuciu jak ktoś czegoś chce, to się bierze do działania i robi. To automatycznie oznacza dla mnie aktywną postawę. Zgadzamy się na pewno, że chodzi o CZYN, albo i WYCZYN, a nie pustą deklarację.

I takiej chcę dyskusji:  "widzę, że chodziło wam o to, ale użycie słowa >>chcieć<< może sugerować co innego, więc może lepiej użyć >>xyz<<". Można było tak napisać i wtedy twórczo uczylibyśmy się nie tylko rozumienia Prawa, ale i tego, że różni ludzie, różne rzeczy widzą w słowie pisanym - i dlatego tym bardziej trzeba nowe redakcje Prawa przegadać w szerokim gronie! (bo różne doświadczenia, kultura, język - wszystko). Fajnie, że ta lista żyje teraz tą dyskusją, wykorzystajmy to twórczo - jak zresztą wielu tutaj to robi - a na pyskówkę umówmy się na privy, albo na listę "Dowal!" ;-)
Jeszcze o "Harcerz chce...".
Wcześniej formułowaliśmy ten punkt, jako "Harcerz stara się..." i to mi nie grało, bo ja cały czas słyszę od moich harcerzy "postaram się", a odpowiadam im "nie staraj się - zrób!".
W każdym razie zgadzamy się co do wartości - harcerz bierze się do roboty, a nie tylko gada. Czyli wartością jest dla nas wytrwałość! Zapisuję hasło, jakie następne?

Aha, tym bardziej zdziwiła mnie krytyka, że - na ile pamiętam - tego hasła ("harcerka chce...") używała już Jadwiga Falkowska, by wytłumaczyć harcerkom po co mają zdobywać sprawności. Ok, kończę - i tak długo wyszło.

Czuwaj!
 Kurson

PS: nie napisałem nic o rodzicach, ale posłuszeństwo rodzicom to też archaizm, który nie trafi do młodych. Lepiej by to był wzajemny szacunek, partnerstwo czy coś podobnego. Stawianie młodych ludzi w sytuacji: "musisz tak robić!" jest kontrproduktywne.