Witam Michała Matycza i moich poprzedników na funkcji namiestnika harcerzy: Michała Michałowskiego, Adama Kubiaczyka, Mateusza Wize, Michała Chałupkę i Rafała Bednarczyka, którego chyba bez przesady można nazwać ojcem-założycielem namiestnictwa męskiego.
Poznałem w działaniu - jako instruktor, drużynowy, przyboczny i zastępowy - każdego z wymienionych tu namiestników. Chciałbym, żebyśmy tworzyli męskie środowisko, które zaoferuje coś ciekawego harcerzowi pełniącemu dowolną z wymienionych funkcji.
Niedaleko, o tutaj, siedzą chłopaki, z którymi dzielę jedne z najważniejszych chwil w harcerstwie. Szachu, Stolec, Jankes, Borówek i Barszczu tworzyli wraz ze mną zastęp Żagiew w 60 WDH-y “UFO”. Wspieranie Was wszystkich w rozwijaniu i umacnianiu zastępów będzie jednym z moich priorytetów.
Bardzo się cieszę, że mundury noszą cały czas kolejni drużynowi “UFO”: Cypi, Mongoł, Dexter i Kret. Chciałbym, by namiestnictwo pomagało wam w przekazywaniu drużyny wybranemu następcy i żeby stwarzało przestrzeń działania dla tych, którzy drużynę już przekazali.
*
Namiestnictwo powinno moim zdaniem inspirować i wspierać was w prowadzeniu jak najlepszych drużyn. Ma być też kontrolerem jakości, ale dziś skupię się na inspirowaniu, zostawiając sprawy zatwierdzania programów i systemu opiekunów na inne spotkanie.
Chciałbym opowiedzieć wam dziś o odwadze. Odwaga, o której teraz myślę, bierze się z uporczywego trwania przy swoich wartościach, nawet wtedy, gdy może nas to wiele kosztować. To umiejętności płynięcia pod prąd - zawsze w zgodzie z harcerskimi ideami. Do takiej odwagi powinniśmy według mnie wychowywać młodych ludzi w harcerstwie.
Harcerstwo w swojej metodzie można myślę sprowadzić do inspiracji. Pokazujemy młodym poprzez gawędy, spotkania, działania ideał i razem z nimi wcielamy go w życie. W naszym hufcu ideał ten symbolizują harcerze i harcerki Szarych Szeregów: Rudy, Alek, Zośka, ale też Kamiński, Orsza czy nasza druhna Babcia: Halina Wiśniewska.
Co roku, na przełomie marca i kwietnia organizujemy rajd “Arsenał”. Jesteśmy pod wrażeniem wynikającej z solidarności i wielkiej przyjaźni decyzji Zośki, by mimo sceptycyzmu Kedywu Komendy Głównej AK i Naczelnika Szarych Szeregów Floriana Marciniaka odbić Rudego! Odwaga szaroszeregowców i idąca za nią pewność, że trzeba działać i odbić przyjaciela choćby nie wiadomo co powinna stanowić dla nas wszystkich niewyczerpaną inspirację i motywację.
Byłem dumny, gdy na lekcjach historii mogłem opowiadać klasie o szczegółach tej akcji, o klimacie okupacji niemieckiej w Warszawie, o historii Szarych Szeregów. Byłem dumny, że to właśnie harcerze zorganizowali pierwszą zbrojną akcję przeciwko okupantowi. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że to nieprawda. Kto inny jako pierwszy stawił opór. Ktoś, kto - uważam - mógłby być dla nas równie wielką inspiracją.
Słyszeliście kiedyś o “akcji styczniowej”? 18 stycznia 1943 roku Niemcy rozpoczęli drugą akcję likwidacyjną. Mieli wywieźć około ośmiu tysięcy osób do obozu zagłady w Treblince. Tym razem napotkali jednak zbrojny opór. Niemcy byli całkowicie zaskoczeni. Akcja trwała cztery dni i, mimo wielu ofiar, przełamała barierę psychologiczną i pokazała, że można się Niemcom przeciwstawić.
O tej akcji dowiedziałem się dzięki opowieściom Marka Edelmana, który był jednym z dowódców późniejszego powstania w getcie - “pierwszego” powstania warszawskiego. Mówię o tym wszystkim dlatego, że w tym roku obchodzimy setną rocznicę urodzin Edelmana i dziesiątą rocznicę jego śmierci, a Rada Warszawy ogłosiła rok 2019 Rokiem Marka Edelmana.
Edelman, którego niektórzy z was powinni znać z lektury “Zdążyć przed Panem Bogiem”, jest fascynującą postacią, moim autorytetem w kwestii odwagi, o której dziś opowiadam. Chciałbym zacytować jego słowa:
Moje świadectwo nie jest świadectwem o brawurze militarnej. Prawdopodobnie byliśmy dzielni. I co z tego. I tak przegraliśmy, zostaliśmy pokonani. Moje świadectwo jest świadectwem o wartościach, o mężczyznach i kobietach, o miłości i polityce, o więzach braterskich… Chcę powiedzieć z całą jasnością: ruch oporu nie powstał na skutek terroru. Terror zabija opór. Tymczasem życie daje mu duch solidarności i braterstwa.
Poznając biografię Edelmana, pomyślałem, że to prawdziwe nieszczęście, że bohaterowie patronujący wielu szczepom i drużynom naszego hufca w większości zginęli w czasie wojny. Nigdy nie dowiemy się co robiłby Zośka czy Morro po wojnie, albo i nawet w wolnej Polsce. Ale możemy patrzeć na to, co zrobił Marek! Po wojnie został lekarzem, znanym kardiologiem. Angażował się w opozycję demokratyczną w ramach Komitetu Obrony Robotników i ruchu “Solidarność”. W III RP jako siedemdziesięcioczterolatek pojechał z pomocą humanitarną do oblężonego Sarajewa. Zawsze dbał o pamięć o getcie i o tym, że była w nim i miłość. To przesłanie miłości jest dla mnie piękne i wciąż aktualne.
Dlatego chciałbym, byśmy wspólnie uczcili pamięć Marka Edelmana. Proponuję wszystkim, którzy mają co najmniej 14 lat rocznikowo, zaangażowanie się w akcję “Żonkile”. Akcja polega na rozdawaniu papierowych żonkili, kwiatów, które Edelman składał pod pomnikiem bohaterów getta. Dzieje się to w rocznicę wybuchu powstania w getcie, 19 kwietnia. W tym roku będzie to Wielki Piątek, czyli dzień wolny od szkoły, co tylko ułatwi zaangażowanie się w akcję.
Udział mogą wziąć wolontariusze, którzy przejdą rekrutację. Każdy wolontariusz ma obowiązek wziąć udział w szkoleniu z komunikacji oraz wykładzie historycznym, przybliżającym losy getta warszawskiego i samego powstania. Gdyby udało się zebrać odpowiednio liczną grupę, moglibyśmy negocjować terminy tylko dla nas.
Ponadto, wolontariusze będą mogli także zwiedzić Muzeum POLIN z przewodnikiem, odbyć spacer po Warszawie śladami getta i powstania oraz wziąć udział w spotkaniu ze świadkami historii z getta. Na wszystkie te wydarzenia chciałbym chodzić całym namiestnictwem, aczkolwiek wiemy, jakie jest życie i terminy - możliwości indywidualne także będą. Szczegóły organizacyjne doślę wam dziś wieczorem. Gorąco zachęcam do udziału!
Odwaga oznacza też obowiązek reagowania na zło - dobrem. Niecały miesiąc temu wstrząsnął nami mord prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, popełniony w trakcie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zastanawiałem się, jak zareagować na to straszne zdarzenie i chciałem zaproponować wam drugą akcję: zbiórkę książek dla bibliotek więziennych. Jestem już umówiony na dostawę z aresztem śledczym dla kobiet na Grochowie. Pomysł jest bardzo prosty: chodzi o nasz mały wkład w resocjalizację. W hufcu stanie pudło, do którego będzie można wrzucać książki nowe lub używane. Gdy pudło się wypełni, zawieziemy je do więzienia.
Każdy z projektów, o których mówię wymaga naszego współdziałania. Zapraszając was na tę zbiórkę, odkryłem, że nie macie do siebie nawzajem numerów telefonu, niektórzy - ja także - znają się miedzy sobą tylko z widzenia. Poznajmy się więc! Będą ku temu różne okazje:
- w marcu, jeszcze przed “Arsenałem”, zapraszam na zbiórkę Rady Namiestnictwa - termin wybierzemy wspólnie przez internet. Chciałbym, by Radę tworzyli drużynowi i opiekunowie drużyn.
- Także w marcu odbędzie się odprawa dla opiekunów drużyn i tym, którzy chcieliby nimi zostać - termin szczegółowy ponownie do uzgodnienia.
- w pierwszy weekend kwietnia zapraszam na biwak kadry hufca “Czoło”; program dla naszego namiestnictwa chciałbym ułożyć razem z wami, wstępnie myślę o inspiracjach programowych na obóz;
- a w drugi weekend kwietnia ma się odbyć ekstremalny rajd pieszy “STOpa” (100 km / 24 h); świetna propozycja dla kadr drużyn na wyzwanie w ramach siły ciała, albo pomoc w organizacji.
Zazwyczaj w maju odbywa się rajd “Orlim Szlakiem”, natomiast brak jego daty w tegorocznym kalendarzu. O rajdzie - jego terminie, charakterze i ekipie - chciałbym porozmawiać na zbiórce Rady w marcu.
Już 19 maja powinny zostać złożone wasze programy obozowe. Nie czas i miejsce tu na rozmowy na ten temat - odsuwam to również na zbiórkę Rady.
Dziękuję za cierpliwe wysłuchanie. Chciałbym, byście i wy teraz mieli okazję, by opowiedzieć o sobie i o tym, jak wy widzicie nasze namiestnictwo.
Więcej o akcji styczniowej.